Bulwary Słowackiego
Kogoś, kto trafi na Bulwary Słowackiego bez uprzedzenia lub tak mimochodem, mogą opaść złe przeczucia, że oto znalazł się na przysłowiowym „świńskim południu”. Ale bez paniki. Ten trakt, miejscami nieutwardzony, szeroki na całe siedem kroków, zabudowany willami i pensjonatami tylko od wschodniej strony, to słynne zakopiańskie bulwary, które ciągną się w cieniu głównych ulic zgodnie z biegiem potoku Bystra. Patetyczną nazwę otrzymały w 1927 r., w związku ze sprowadzeniem do Polski prochów Juliusza Słowackiego. Ale nie należy lekceważyć Bulwarów Słowackiego, bo często można dzięki nim skrócić drogę. Nie dość, że są dłuższe od ul. Chałubińskiego, to w dodatku mają połączenia z wieloma innymi ulicami.
Z Bulwarów Słowackiego dojdziesz do ulic Jagiellońskiej, Witkiewicza, Chałubińskiego, Wierchowej, do Bristolu, Broniewskiego, Drogi na Koziniec, Drogi na Bystre, al. Przewodników Tatrzańskich, ul. Karłowicza, do Ronda oraz na wzgórza Antałówka i Koziniec.
Łączność z międzywojenną świetnością Zakopanego utrzymują Bulwary Słowackiego poprzez hotel Bristol stojący pod nr. 9. Duży budynek został wybudowany w latach 1923-1927, jego specjalnością były dancingi na świeżym powietrzu, pretendujące do roli kuracji klimatycznych. Zimą, podczas karnawału, organizowano huczne bale maskowe. Do Bristolu przyjeżdżali goście zagraniczni, politycy i gwiazdy filmowe. Za nim wspina się pod górę dość ostrymi zakosami asfaltowa ulica Broniewskiego -jedna z dróg dojścia na Antałówkę i do słynnej Witkiewiczówki.
Ulicą Broniewskiego można dojść do Drogi do Olczy, Drogi na Antałówkę 1 do Bulwarów Słowackiego.
Typowa dla Podhala dziedzina sztuki było malarstwo na szkle. Obrazy, często prymitywne, o jaskrawych kontrastowych barwach, posiadają jednak ciekawą kompozycje i oryginalnie ujmują temat – najczęściej sylwetki świętych oraz scenki rodzajowe rozgrywające się prawie zawsze w górskich realiach. Może zabrzmi to paradoksalnie, ale wielkim przeciwnikiem obrazów na szkle był pierwszy proboszcz zakopiański, ks. Stolarczyk. Kazał je tłuc i zakopywać w ziemi, uważając za heretyckie i niezgodne z dogmatami religijnymi. Nie do przyjęcia dla proboszcza była na przykład Ostatnia Wieczerza, gdzie na półmisku leżało prosie, czy też ślub Matki Boskiej, na którym żydowski kapłan wiązał nowożeńcom dłonie stułą katolicką. Przykładów można by przytoczyć wiele, bo prości ludowi artyści malowali tak, jak im wyobraźni i wiedzy stawało, przecież chcieli i Panu Jezusowi i wszystkim świętym służyć jak najlepiej. Stad prosiaki, korony, ciupagi i góralskie portki Mesjasza.