Stary kościół parafialny – ul.Kościeliska

Stary kościół parafialny – ul.Kościeliska

Centralnym miejscem Kościeliskiej nadal jest stary kościół i cmentarz, co zazwyczaj narzuca kierunek zwiedzania.

Kościół parafialny Matki Boskiej Częstochowskiej i św. Klemensa wybudowany został w 1847 r. Przedtem górale z zachodniego Zakopanego należeli do parafii chochołowskiej, ze wschodniego zaś do poronińskiej. Inicjatorem budowy była rodzina Homolacsów, która sfinansowała projekt i zobowiązała się do utrzymywania świątyni i proboszcza.

Kościół wznosili najpierw Sebastian Gąsienica Sobczyk, potem Jakub i Jan Toporowie. Inauguracyjną mszę odprawił w styczniu 1848 r. ks. Józef Stolarczyk – pierwszy proboszcz Zakopanego.

KSIĄDZ JÓZEF STOLARCZYK (1816-1895) – Do Zakopanego przyjechał w 1848 r„ aby objąć probostwo nowej parafii przy ul. Kościeliskiej. Trafił na grunt twardy i niepodatny – górale byli ludem katolickim, ale dotąd niezbyt szanowali księży, a do kościoła chodzili niechętnie. Wyznawali zasadę: Jakiegoś mnie Panie Boże stworzył, takiego mnie mos, nie bali się diabla, a z Oćcem Starym woleli załatwiać sprawy bezpośrednio. Kiedy kapłanowi nie szło kazanie, wychodzili przed kościół, by posłuchać starego gazdy. Na początku proboszczowania Stolarczyk nieraz spotykał się z drwiną i lekceważeniem. Zdarzało się, że po mszy górale odpalali sobie fajki od świec ołtarzowych, jednak z czasem ich podejście ulegało zmianie. Widzieli duchownego – barczystego mężczyznę, jak własnymi rekami budował plebanie, słyszeli, jak przemawiał do nich z ambony czystą gwarą, nie bojąc się zbójnikowi Matei wytknąć grzechów. Był znawcą góralskiej duszy; z początku kusił krnąbrne owieczki pożyczkami pieniężnymi, po spowiedzi wręczał upominki. Z czasem zdobył prawdziwe uznanie, szacunek i autorytet. Gdy zmarł, opłakiwano go żałośnie. Przyczynił się do spopularyzowania Zakopanego, namawiając wielu górali do przyjmowania letników. Był jednym z założycieli Towarzystwa Tatrzańskiego, pełnił role łącznika pomiędzy przyjezdnymi a góralami. Miał wielu przyjaciół i wielbicieli. Należał do nich Tytus Chałubiński, który wyleczył księdza podczas epidemii cholery. Stolarczyk był także zapalonym podróżnikiem – przemierzał Europę, Afrykę, Azję, odwiedził Jerozolimę. Jako jeden z pierwszych dokonał wejścia na Gerlach i Lodowy Szczyt. Gdy był już stary i nie mógł odbywać forsownych wspinaczek, przychodził z kościelnym na Hale Gąsienicowa, siadał przy ognisku i rozmyślał, pijąc kwaśne mleko.

Do starego kościółka ogrodzonego niewysokim prostym parkanem wchodzi się od strony ulicy. Od frontu prezentuje najbardziej urozmaicone oblicze – nad prostokątnymi drzwiami sterczy strzelisty daszek, nad nim niewiele wyższa wieża, w zwieńczeniu – kopułka i krzyż. Bez okien, złoceń, sztukaterii. Po bokach widać jedynie wysoki dach i ściany z dwoma oknami. Żadnej finezji architektonicznej, jak w Jaszczurówce, żadnej gigantomanii, jak w kościele przy Skibówkach. A jednak poraża siłą autentyzmu i prostoty.

Przekroczenie drzwi do środka jest przejściem na drugą stronę lustra, do krainy pierwotnej góralszczyzny. Wchodzisz w mrok poprzecinany rozproszonymi smugami światła, wpadającego przez przymglone okienka. Wzrok powoli przywyka, odkrywasz kształty i kolory. Czujesz zapach drewna, kadzidła i kwiatów, a ucho wyłapuje miarowe tykanie zegara z lewej strony. Trochę wirującego kurzu podświetlonego mdłym światłem jako efekt specjalny i oto jesteś sam na sam z drewnianymi oczami świętych.

Budynek jest drewniany, jednonawowy, mały, nisko sklepiony. Ściany są zrobione z prostych desek. Całość wraz ze skromnym, acz ciekawym wyposażeniem, sprawia wrażenie nie tyle wnętrza świątyni, co raczej izby obstawionej świątkami i kwiatami, obwieszonej makatkami. W swojskiej, pełnej ciepła atmosferze budzą się w człowieku pozytywne emocje – niezależnie od wyznawanego światopoglądu. Centralnym punktem jest ołtarz główny, z wykonanym także w drewnie obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Po bokach stoją dwie figury świętych, malowidła przedstawiające Matkę Boską Gromniczną i św. Pawła. Stojąc przed ołtarzem, po lewej stronie ma się drzwi do zakrystii, nad którymi wisi ołtarzyk z Matką Boską z Dzieciątkiem, o bardzo ciekawej kolorystyce. Dwa boczne ołtarze obite w dolnej części barwną, kwiecistą materią, wyznaczają granice prezbiterium – lewemu patronuje Cudowna Matka Boska z Puszczy Boruńskiej. Obrazki drogi krzyżowej zostały wykonane współcześnie w konwencji prymitywnego malarstwa na szkle. Pod chórem, na lewo od wejścia warto przyjrzeć się figurze świętej wykonanej z jednego drewnianego kloca. Tylną ścianę zajmują organy. Po zachodniej stronie kościółka, w domu dawnej ochronki dla sierot znajduje się siedziba sióstr felicjanek, sprawujących pieczę nad świątynią.

Kapliczka śś. Andrzeja i Benedykta

Po prawej, czyli wschodniej stronie kościoła biegnie ścieżka na stary zakopiański cmentarz, w połowie której stoi murowana kapliczka patronów Słowacji i Podhala, św. Andrzeja i św. Benedykta – męczenników żyjących na początku XI w. Jest tak mała, że obejście jej dookoła wymaga niespełna 25 kroków. Stanowi najstarszy obiekt sakralny w Zakopanem, wybudowana podobno za zbójnickie pieniądze przez Pawła Gąsienicę na początku XIX w. Wystrój projektował Antoni Kenar. Niestety, krata nie pozwala na wejście, ale można zajrzeć do wnętrza. Zanim wybudowano stary kościół, w tym maleńkim przybytku odprawiano msze święte.